(CD. tego)
Stojąc przed ogromnymi wrotami Domu Hadesa, czułem gniew, ale na myśl powrotu do twierdzy Pana Umarłych dostawałem dreszczy. Część mnie marzyła o tym aby wbiec w ciemne mury zamku, lecz druga nawoływała do jak najszybszej ucieczki.
- Nie mogę teraz stchórzyć - szepnąłem do siebie.
Nie czekając dłużej podniosłem łapę do czarnej, oblepionej krwią klamki, zanim jednak zdążyłem nacisnąć ją, wrota skrzypnęły uchylając się lekko. Przełknąłem ślinę, a następnie wślizgnąłem się do środka. Ciemny korytarz, tak jak uprzednio, wydawał głosy lamentujących dusz, które ukazywały się co chwilę skute w łańcuchy. Starałem się nie spoglądać w ich stronę, oraz nie słuchać ich szlochów, co wcale nie było takie proste, gdyż pojawiały się one dokładnie obok mnie. Nie mogłem już dłużej iść tak spokojnie, rzuciłem się do ucieczki, zamknąłem oczy, aby móc choć na chwilę nie widzieć ich widmowych twarz. Nie wiem ile biegłem, straciłem poczucie czasu. Jednak w końcu coś musiało mi przeszkodzić w wiecznej ucieczce, tym czymś była ogromna marmurowa ściana. Znajdowały się w niej dwa otwory, albo bardziej dobranym słowem byłyby dwa łuki.
- I którędy teraz... - mruknąłem - Mam się bawić w wyliczanki?
Spojrzałem jeszcze raz na dwa przejścia, uniosłem brwi nie dowierzając własnym myślom.
- To wcale nie jest taki zły pomysł.
Rymowanka, którą powiedziałem w myślach, wskazywała na prawe przejście. Ostrożnie przeszedłem przez łuk. W środku nic nie jęczało, nie wyskakiwało zza zakrętu, więc czując się bezpieczny ruszyłem pewnym krokiem w ciemność rozciągającą się przede mną. Nie zaszedłem długo gdy usłyszałem głośne warkniecie. Stanąłem, nasłuchując. Po chwili, ciszę znów zakłóciły dziwne odgłosy.
- Co do... - Urwałem, słysząc jak coś ciężkiego stąpa po kamieniach.
Z ciemności wyskoczył pięcio metrowy, trzygłowy czarny pies. Na każdym z jego pysków można było ujrzeć ogromną ilość piany. Środkowa szyja miała czerwoną, kolczastą obrożę z wygrawerowanym napisem ,,Cerber".
- No tak, jak mogłem o nim zapomnieć... - jęknąłem.
Obróciłem się i pobiegłem tak szybko jak mogłem, a za mną piekielne zwierzątko domowe.
(Shine? Lola? Argona? Mixi? Crystal? Sonic?)
Już dawno nie było opowiadań... Idę zagonić Crystal do roboty. xd
Wataha Wschodnich Wilków Piasku
niedziela, 23 marca 2014
poniedziałek, 17 lutego 2014
Ogłoszenia parafialne
Po długich przemyśleniach stwierdziłam, że należy dokonać rewolucji. Dlatego w najbliższym czasie będę pracować nad nową stroną. Wciąż możecie wysyłać opowiadania tutaj, jednak możliwe, że ich nie wstawię, bo będę w imieniu swoim i Lucka udoskonalać watahę. Możliwe, że także minimalnie zmienimy swoje postacie. Jeżeli nie podoba Wam się Wasz wilk napiszcie w komentarzu co chcecie zmienić.
Żegnam Was tą śliczną czcionką, minimalnie podobną do MiniSet, i niech los zawsze Wam sprzyja!
Om, musiałam przytoczyć.
Wasza kochana, nawet nie wiecie jak bardzo, i cierpiąca na samouwielbienie, Shine.
Żegnam Was tą śliczną czcionką, minimalnie podobną do MiniSet, i niech los zawsze Wam sprzyja!
Om, musiałam przytoczyć.
Wasza kochana, nawet nie wiecie jak bardzo, i cierpiąca na samouwielbienie, Shine.
wtorek, 28 stycznia 2014
Od Argony
- Mixi? - zapytała ze zdziwieniem Crystal. - Co ty tu robisz??
- Ja? - wadera
spojrzała na siebie, jakby nie była pewna o kogo chodzi. - Aaa... Nie
wiem... Nurkowałam w Bajorku Pod Klifem, a gdy się wynurzyłam zobaczyłam
jakiegoś wilka... a potem znalazłam się tu...
- Pewnie Posejdon cię przeniósł - machnąłem z lekceważeniem łapą. - On często porywa w ten sposób młode dziewczyny.
Obie wadery spojrzały na mnie ze zdziwieniem. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że powiedziałam coś dziwnego...
- Skąd to wiesz? - zapytała powoli Mixi.
"Tantos, na litość boską, nie wtrącaj się!!!"
- No, bo...
"Bo kiedyś widziałaś jak to robi..."
- Bo kiedyś widziałam jak to robi - powtórzyłam.
(Ahine? Luck? Sonic? Crystal? Lola? Mixi?)
środa, 18 grudnia 2013
Od Sonica - Koniec powodzenia
(C.D. tego)
Obudziłem się wtulony w Evanlyn.
"Jak długo spałem?" Zapytałem ją.
"Kilka godzin." Uśmiechnęła się. "Strasznie się wiercisz we śnie."
"Martwię się o Shine..."
"Sen jest nagrodą, możesz w nim robić co chcesz. Pomijając..."
"Senną Wyrocznię." Dokończyłem.
- Spokojnie. Niedługo się stąd wydostaniemy. - Skoczyła na nogi.
- Ale... To nie jestem ja! Ja mam pełno blizn, odgryzione ucho, trzy czwarte ogona i wystające żebra! - Zawołałem zrozpaczony.
- Ja też nie jestem naturalnie człowiekiem. To miejsce nas zmienia bardziej niż się wydaje.
- Chyba tak. - Znów opadłem na posłanie.
- Chcesz się przejść? - Spytała Evanlyn, widząc moje zdołowanie.
- A gdzie? Na drugi kąt?
Stłumiła chichot.
- Nie. Nad jezioro.
Podniosłem uszy.
- Nad jezioro?! Jak się można stąd wydostać?!
- Kiedy spałeś znalazłam właz. Chodź.
Tupnęła kilka razy w podłogę i otworzyła się dziura.
- Cały czas podążaj za mną.
Obudziłem się wtulony w Evanlyn.
"Jak długo spałem?" Zapytałem ją.
"Kilka godzin." Uśmiechnęła się. "Strasznie się wiercisz we śnie."
"Martwię się o Shine..."
"Sen jest nagrodą, możesz w nim robić co chcesz. Pomijając..."
"Senną Wyrocznię." Dokończyłem.
- Spokojnie. Niedługo się stąd wydostaniemy. - Skoczyła na nogi.
- Ale... To nie jestem ja! Ja mam pełno blizn, odgryzione ucho, trzy czwarte ogona i wystające żebra! - Zawołałem zrozpaczony.
- Ja też nie jestem naturalnie człowiekiem. To miejsce nas zmienia bardziej niż się wydaje.
- Chyba tak. - Znów opadłem na posłanie.
- Chcesz się przejść? - Spytała Evanlyn, widząc moje zdołowanie.
- A gdzie? Na drugi kąt?
Stłumiła chichot.
- Nie. Nad jezioro.
Podniosłem uszy.
- Nad jezioro?! Jak się można stąd wydostać?!
- Kiedy spałeś znalazłam właz. Chodź.
Tupnęła kilka razy w podłogę i otworzyła się dziura.
- Cały czas podążaj za mną.
***
Po chwili znaleźliśmy się na powierzchni, tak jakby. Gdy próbowałem wyjść poza obręb plaży zatrzymywało mnie pole siłowe. W mojej głowie rozbrzmiał słodki głos Artemidy.
"Niestety nie mogę Cię wypuścić. Przepraszam." Zachlipała.
Super, jestem uwięziony na zewnątrz. Podszedłem do Evanlyn.
- Można stąd wyjść, prawda?
- Nie wiem. - Posmutniała i wpatrywała się w taflę wody. Jej odbicie było wilcze.
- Nie martw się. W końcu znowu będziesz wilkiem. - Próbowałem ją pocieszyć.
- Nie o to chodzi... Martwię się o mojego przybranego brata. Zawsze czułam, że łączy nas jakieś uczucie. Nie wiem.
Mina mi zrzedła. Evanlyn jest dla mnie taka miła, a tu okazuje się, że ma partnera! A przynajmniej go kocha...
- Jak ma na imię? - Spytałem drżącym głosem.
Padło jedno słowo.
- Luck.
Przygryzłem język. Evanlyn coś czuje do Lucka! Nie wierzę... Zaraz, dlaczego ja się tym przejmuję?! Ona nic nie znaczy.
A może...?
(Shine? Luck? Lola? Crystal? Argona?)
Od Argony
(C.D. tego)
Durza odleciał pozostawiając drugi Cień samotny.
"Na co czekasz, Anthiteiu?" mruknął Tantos. "Atakuj!"
Nim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć poczułam jak moje ciało skacze do przodu i pędzi prosto na cień.
- Argono! - wrzasnęła zdziwiona Crystal. - Co ty wyprawiasz?
"Co ty wyprawiasz?" zapytałam boga Śmierci. "Zabijesz nas. Mnie..."
"Bez obaw. Wiem co robię" poczułam jego rozbawienie.
Widziałam jak zbiera wokół mnie MÓJ mrok, jak wydaje ryk z MOJEGO gardła, jak w MOJEJ łapie pojawia się JEGO kosa... Chwila... Jego kosa?
Spojrzałam na moją łapę. Faktycznie, była tam kosa Ponurego Żniwiarza.
Nim zdążyłam ogarnąć co się dzieje zatopiła się w ciele (jeśli tak je można nazwać...) cienia i stwór... zniknął.
"I co zrobiłeś??" warknęłam na Tantosa. "Teraz nie dowiemy się, co chciał powiedzieć mu Durza"
"Sama jesteś głupia" odparł bóg. "Teraz będziemy mogli osobiście się z nim spotkać"
"O, przepraszam, ale ja nie umiem zmieniać się w Cień"
"Ale ja umiem. Damy radę."
- Argono! Jak ty to zrobiłaś? - spytała Crystal.
- Normalnie - wzruszyłam ramionami.
"Na co czekasz, Anthiteiu?" mruknął Tantos. "Atakuj!"
Nim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć poczułam jak moje ciało skacze do przodu i pędzi prosto na cień.
- Argono! - wrzasnęła zdziwiona Crystal. - Co ty wyprawiasz?
"Co ty wyprawiasz?" zapytałam boga Śmierci. "Zabijesz nas. Mnie..."
"Bez obaw. Wiem co robię" poczułam jego rozbawienie.
Widziałam jak zbiera wokół mnie MÓJ mrok, jak wydaje ryk z MOJEGO gardła, jak w MOJEJ łapie pojawia się JEGO kosa... Chwila... Jego kosa?
Spojrzałam na moją łapę. Faktycznie, była tam kosa Ponurego Żniwiarza.
Nim zdążyłam ogarnąć co się dzieje zatopiła się w ciele (jeśli tak je można nazwać...) cienia i stwór... zniknął.
"I co zrobiłeś??" warknęłam na Tantosa. "Teraz nie dowiemy się, co chciał powiedzieć mu Durza"
"Sama jesteś głupia" odparł bóg. "Teraz będziemy mogli osobiście się z nim spotkać"
"O, przepraszam, ale ja nie umiem zmieniać się w Cień"
"Ale ja umiem. Damy radę."
- Argono! Jak ty to zrobiłaś? - spytała Crystal.
- Normalnie - wzruszyłam ramionami.
(Crystal? Shine? Sonic? Lola? Luck?)
wtorek, 10 grudnia 2013
Od Lucka - Za kratkami
(C.D. tego)
Już wiem jak czują się króliki w klatkach... Samotne, wystraszone, niewinne. A jednak gdzieś w głębi serca czują gniew, który narasta z każdą chwilą spędzoną na uwięzi. Tak, właśnie teraz czułem to samo. Uwięziony w czarnej, zimnej celi miałem wrażenie, jakbym był jakimś wyrzutkiem lub przestępcą. No cóż, jedno i drugie się zgadzało, chodź niedosłownie. Zastanawiało mnie tylko, dlaczego Hades nie zabił mnie od razu? Oszczędziłby sobie codziennego sprawdzania, czy tym razem to właśnie ja leżę w lochach. Zawsze jak przechodził obok mnie miał złośliwy uśmieszek na ustach, przypominało mi to coś, lub raczej kogoś... Aresa. Tak, to by się zgadzało! Bóg wojny przyszedł po mnie za sprawką Hadesa, korzystając z okazji, aby się zemścić. Oh, ale dlaczego? Dlaczego tak bardzo chciał mnie uwięzić? Nie rozumiem... Ale muszę się stąd wydostać! Skoczyłem do krat w drzwiach, zawyłem boleśnie:
- Niech mi ktoś pomoże... Agh... - Urwałem, wydając odgłosy jakbym się dusił, w sumie tak właśnie było. Strażnik podbiegł do mnie. Wcześniej położyłem się na ziemi i udawałem nieżywego. Smok (mojej wielkości) w zbroi otworzył z pośpiechem zamek. Następnie podbiegł do mnie, ostrożnie dźgnął mnie czubkiem swojej włóczni, lecz ja nie reagowałem. Gdy odłożył broń, przekonany, że jestem trupem, skoczyłem na niego. Wgryzłem mu się w szyję, odcinając mu dostęp do powietrza. Nim się obejrzałem strażniki leżał zakrwawiony na ziemi. Zrozumiałem co zrobiłem, zabiłem niewinnego, który nic mi nie zrobił. Służył Hadesowi... Podszedłem do ciała, przymknąłem oczy nieszczęśnikowi i wymówiłem kilka słów. Nie czekając wybiegłem z celi. Miałem z kimś rachunki do wyrównania.
(Lola? Shine? Sonic? Argona? Crystal?)
Już wiem jak czują się króliki w klatkach... Samotne, wystraszone, niewinne. A jednak gdzieś w głębi serca czują gniew, który narasta z każdą chwilą spędzoną na uwięzi. Tak, właśnie teraz czułem to samo. Uwięziony w czarnej, zimnej celi miałem wrażenie, jakbym był jakimś wyrzutkiem lub przestępcą. No cóż, jedno i drugie się zgadzało, chodź niedosłownie. Zastanawiało mnie tylko, dlaczego Hades nie zabił mnie od razu? Oszczędziłby sobie codziennego sprawdzania, czy tym razem to właśnie ja leżę w lochach. Zawsze jak przechodził obok mnie miał złośliwy uśmieszek na ustach, przypominało mi to coś, lub raczej kogoś... Aresa. Tak, to by się zgadzało! Bóg wojny przyszedł po mnie za sprawką Hadesa, korzystając z okazji, aby się zemścić. Oh, ale dlaczego? Dlaczego tak bardzo chciał mnie uwięzić? Nie rozumiem... Ale muszę się stąd wydostać! Skoczyłem do krat w drzwiach, zawyłem boleśnie:
- Niech mi ktoś pomoże... Agh... - Urwałem, wydając odgłosy jakbym się dusił, w sumie tak właśnie było. Strażnik podbiegł do mnie. Wcześniej położyłem się na ziemi i udawałem nieżywego. Smok (mojej wielkości) w zbroi otworzył z pośpiechem zamek. Następnie podbiegł do mnie, ostrożnie dźgnął mnie czubkiem swojej włóczni, lecz ja nie reagowałem. Gdy odłożył broń, przekonany, że jestem trupem, skoczyłem na niego. Wgryzłem mu się w szyję, odcinając mu dostęp do powietrza. Nim się obejrzałem strażniki leżał zakrwawiony na ziemi. Zrozumiałem co zrobiłem, zabiłem niewinnego, który nic mi nie zrobił. Służył Hadesowi... Podszedłem do ciała, przymknąłem oczy nieszczęśnikowi i wymówiłem kilka słów. Nie czekając wybiegłem z celi. Miałem z kimś rachunki do wyrównania.
(Lola? Shine? Sonic? Argona? Crystal?)
środa, 4 grudnia 2013
Od Sonica - Spotkanie
(C.D. tego)
Schowałem łeb między łapami.
- Nie... - Zapłakałem gorzko, obmywając łzami ranę nad policzkiem.
- Przykro mi... - Artemida zaczęła czyścić skrzydło, ukrywając pod nim głowę. - Masz pełne prawo do smutku. To jest przekleństwo.
- Nie. To nie jest przekleństwo.
Bogini uniosła brew.
- To jest cnota, ale nie wszyscy potrafią z niej korzystać... - Moje łzy namoczyły zaschniętą krew na podgardlu. Smoczyca odezwała się:
- Nie będę cię tu dłużej trzymać.
Świat zawirował, leżałem na środku dziedzińca. Speszony odszedłem, szukając reszty. W sumie to zostały ze mną tylko Argona i Crystal... Odnalazłem je na rogu ulicy, obserwowały jakieś stwory.
- Kto to? - Zapytałem na ucho czarną waderę. Nie odpowiedziała, jednak wyczytałem z wyrazu jej pyska jedno słowo.
Durza.
- Gdzie ja jestem? - Podbiegłem do szklanego okna, próbując je wybić. Na próżno. Przejrzałem się. Blizna i rany zniknęły, miałem znów całe ucho. Moje kły nienaturalnie lśniły, a pazury były zaostrzone.
- Gdzie ja jestem?! - Dobijałem się do turkusowych drzwi. Wyglądały jak z lodu...
- Spokojnie. - Odezwała się młoda samica. - Nic ci nie zrobię.
Rozglądnąłem się w poszukiwaniu właściciela głosu. Na belce siedziała kobieta.
- Jesteś uroczy. - Szepnęła. Na jej twarzy malowało się zarazem zadowolenie i zdziwienie. - Nie bój się. Jestem wilkiem. - Uśmiechnęła się.
- Udowodnij. - Warknąłem.
- Nie mogę... Zabrali mi moce i uwięzili w tym elfim ciele. Czasem go używam, ale nie jestem przyzwyczajona.
Skoczyłem na ścianę i odbiłem się, lądując obok dziewczyny.
- Jak masz na imię?
Zastanowiła się chwilę, opuściła wzrok.
- Evanlyn.
Schowałem łeb między łapami.
- Nie... - Zapłakałem gorzko, obmywając łzami ranę nad policzkiem.
- Przykro mi... - Artemida zaczęła czyścić skrzydło, ukrywając pod nim głowę. - Masz pełne prawo do smutku. To jest przekleństwo.
- Nie. To nie jest przekleństwo.
Bogini uniosła brew.
- To jest cnota, ale nie wszyscy potrafią z niej korzystać... - Moje łzy namoczyły zaschniętą krew na podgardlu. Smoczyca odezwała się:
- Nie będę cię tu dłużej trzymać.
Świat zawirował, leżałem na środku dziedzińca. Speszony odszedłem, szukając reszty. W sumie to zostały ze mną tylko Argona i Crystal... Odnalazłem je na rogu ulicy, obserwowały jakieś stwory.
- Kto to? - Zapytałem na ucho czarną waderę. Nie odpowiedziała, jednak wyczytałem z wyrazu jej pyska jedno słowo.
Durza.
- Gdzie ja jestem? - Podbiegłem do szklanego okna, próbując je wybić. Na próżno. Przejrzałem się. Blizna i rany zniknęły, miałem znów całe ucho. Moje kły nienaturalnie lśniły, a pazury były zaostrzone.
- Gdzie ja jestem?! - Dobijałem się do turkusowych drzwi. Wyglądały jak z lodu...
- Spokojnie. - Odezwała się młoda samica. - Nic ci nie zrobię.
Rozglądnąłem się w poszukiwaniu właściciela głosu. Na belce siedziała kobieta.
- Jesteś uroczy. - Szepnęła. Na jej twarzy malowało się zarazem zadowolenie i zdziwienie. - Nie bój się. Jestem wilkiem. - Uśmiechnęła się.
- Udowodnij. - Warknąłem.
- Nie mogę... Zabrali mi moce i uwięzili w tym elfim ciele. Czasem go używam, ale nie jestem przyzwyczajona.
Skoczyłem na ścianę i odbiłem się, lądując obok dziewczyny.
- Jak masz na imię?
Zastanowiła się chwilę, opuściła wzrok.
- Evanlyn.
***
Zsunęła się ze spróchniałego kawałka drewna, poczułem jak kręci jej się w głowie.
- Evanlyn? - Zapytałem, wspierając ją gdy straciła równowagę.
- Nie... Spokojnie, nie martw się o mnie.
- Co ci jest?
- To tylko choroba. Wyliżę się...
- Na pewno? - Chciałem się upewnić.
- Tak. - Uśmiechnęła się gorzko.
Odłożyłem ją na przygotowane posłanie, a sam ułożyłem się obok, czuwając przez noc.
"Odpoczywaj..."
"Wiem to."
Wzdrygnąłem się na słowa, które rozbrzmiały w moim umyśle.
"Evanlyn..."
"Tak?"
"Jak ty to robisz?"
"Ale co?" Nie rozumiała mnie.
"No... Rozmawiasz ze mną... śpisz... i wszystko słyszę... mentalnie." Wyjąkałem zakłopotany.
"Śpij." Ucięła i natychmiast zrobiłem się senny, dopiero wtedy uświadomiłem sobie jak długo nie spałem.
(Lola? Luck? Crystal? Argona? Shine?)
Sonic wcale Was nie opuścił! xD Chyba się zakocha... Muszę to zaplanować. O, mam już ideę! Crystal, musimy porozmawiać.
Subskrybuj:
Posty (Atom)