poniedziałek, 2 grudnia 2013

Od Lucka - Czasami przydałby ci się jakiś urlop

(C.D. tego)

Po dość krótkiej podróży z Hermesem, w końcu stanęliśmy na wielkim dziedzińcu. Wokół nas tańczyły wilki i młode smoki. Shine, która przez cały czas była ponura uśmiechnęła się. Nagle największy smok w złotej zbroi podszedł do nas i oznajmił:
- Pan Zeus wzywa cię na audiencję. - Shine drgnęła, ale bez sprzeciwów ruszyła w stronę ogromnego pałacu. Odprowadzałem ją wzrokiem, aż do wejścia świątyni. Następnie spojrzałem za siebie z nadzieją, że ujrzę tam Crystal i Argonę. Ku mojemu zdziwieniu, wadery już pałaszowały stół pełen pyszności. Uśmiechnąłem się pod nosem, gdyż takie zachowanie nie leżało w ich zwyczajach. Już miałem  podejść do nich, lecz Sonic położył mi łapę na ramieniu. Spojrzałem na basiora, który nie był zbyt dużej postury. Wilk wskazał pyskiem na wymykającego się Hermesa, od razu zrozumiałem o co mu chodzi. Kiwnąłem głową na znak, że rozumiem i pobiegłem za złotym smokiem. Kiedy byłem już blisko przystanąłem na chwilę, a następnie zacząłem się bezszelestnie skradać. Bóg chyba mnie nie wyczuwał, gdyż nadal szedł spokojnie, po chwili zniknął za progiem świątyni Hefajstosa. Podkradłem się do wysokiej kolumny i zacząłem nasłuchiwać.
- Czy ekwipunek jest już gotowy? - Zapytał Hermes. Smok stojący przed nim zaśmiał się cicho.
- A tak... Poradziłeś sobie z tymi ,,dzieciakami''? - Bóg jeszcze raz zachichotał. - Gdyby wiedzieli tylko co ich czeka...
- Nie przyszedłem tutaj żeby plotkować. 
- Wiesz, czasami przydałby ci się jakiś urlop. - Odparł Hefajstos. Złoty smok zmarszczył brwi. - Dobra, dobra. Przygotowałem dla ciebie zbroję z niebiańskiego spiżu, kilka stalowych pazurów oraz nektar i ambrozję.
- A tarcza?
- Także jest. Tylko nie zniszcz jej tak jak poprzednie.
- Idę do piekła... Możliwość nie użycia tarczy tylko żeby jej nie zniszczyć jest tam niemożliwa. - Powiedział Hermes. Hefajstos wzruszył ramionami i podał swojemu rozmówcy zawiniątko. Bóg złodziei otworzył je. Z małego pudełeczka wyskoczyła srebrna mgła, zasłoniła całego smoka. Po chwili Hermes miał na sobie błyszczącą zbroję, która ochraniała całe jego ciało. Ogromna tarcza podpięta była do prawego przedramienia, nogi zaś uzbrojone były w ostre, stalowe pazury. Ogólnie mówiąc bóg miał na sobie dość niezły kawał żelaza.
- Życzę ci udanej wycieczki. - Zaśmiał się Hefajstos. Hermes nic nie odpowiedział, odwrócił się i odszedł w moją stronę. Szybko umknąłem za figurę przedstawiającą Apolla z lirą. Gdy bóg był już daleko pobiegłem na dziedziniec, chciałem jak najszybciej przekazać reszcie co usłyszałem. Stanąłem na zapełnionym przez różne stwory placu. Wszyscy wpatrywali się w Zeusa na podeście, obok niego stali moi przyjaciele. Sonic niezainteresowany całą tą ceremonią słuchał muzyki ze słuchawek, Argona i Crystal stały spokojnie, choć widać było, że mają ochotę jak najszybciej zejść z widoku publiczności, a Shine z uśmiechem na pysku wtuliła się w... Moje futro! Tak, obok wadery na pewno stałem ja, ale jak to możliwe, jeżeli jestem tutaj? Nagle wielka łapa przysłoniła mi pysk, tak żebym nie mógł zacząć krzyczeć.
- Ty pójdziesz ze mną... - Szepnął Hermes.

(Crysta? Shine? Argona? Lola?  Sonic?)

PS: Jakby co, to teraz lecę do Hadesu.

Toś pokręcił...
Tia, nie ma to jak zapomnieć dodać smoka:


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz