wtorek, 3 grudnia 2013

Od Lucka - Wolność lub śmierć

(C.D. tego)

Koszmar zaczął się od wilka w pelerynie. Tia, mówiąc krótko i na temat: stał przede mną wilk w czarnym płaszczu, jego futro oblepione było zaschniętą krwią, zapadnięte boki powoli podnosiły się, a następnie znów opadały. Tak mniej więcej wyglądał. Kiedy podszedłem bliżej, basior odezwał się cichym głosem.
- Odejdź stąd żywa istoto...
- Eee, chciałbym, ale nie za bardzo mam jak wyjść. - Nagle świsnął  wiatr, czarna peleryna odleciała z grzbietu nieznajomego, a następnie tam, gdzie kiedyś leżały skały zajaśniało światło. Chwilę później kamienie rozstąpiły się, odkrywając ciemny korytarz. Uszczęśliwiony pobiegłem w stronę tunelu, lecz kilka metrów przed nim zatrzymałem się. Zaczęło coś mi świtać. Może to Hades porwał Demeter aby zwabić mnie do siebie! A dlatego że nie postanowiłem odszukać bogini, przekupił Hermesa, tak jak 3 lata temu! Tak, wiem, wiem... Teraz pewnie myślicie, że albo mam bujną wyobraźnie, albo po prostu oszalałem. Tylko że ja miałem przeczucie, które najczęściej mnie nie myli. Potrząsnąłem kilka razy głową, zawróciwszy do mrocznego wilka, wskoczyłem na malutką łódkę za nim. Przewoźnik spojrzał na mnie dziwnie, dopiero w tej chwili przypomniałem sobie, że trzeba zapłacić jedną drachmę. Rzuciłem wilkowi monetę którą, otrzymałem od Hermesa. 
- Mam nadzieję, że wiesz co robisz... - Odparł przewoźnik wskoczywszy do starej łajby. Wziął wiosło, nie włożył go nawet do wody, a już popłynęliśmy ciągnięci przez prąd wodny. Ogólnie rzecz biorąc, rzeka była zielona, co chwilę wystawiały ręce i głowy nieszczęsne dusze, błagające o to abyśmy im pomogli. Charon(szczerze nie wiem skąd wiedziałem jak się nazywa) jednym warknięciem odganiał wszystkich. Żal mi było wszystkich stworzeń potępionych przez Pana Umarłych, poczułem narastający gniew, miałem ochotę dorwać boga w swoje łapy. Wilk chyba zrozumiał o co mi chodzi, gdyż odezwał się.
- Hadesa nie pokonasz... Nawet gdybyś sprowadził ze sobą Zeusa, On miałby nad wami przewagę.
- Dlaczego? Przecież to Zeus jest najpotężniejszym z bogów. - Zdziwiłem się.
- Mhm... Czy widziałeś może jak walczył Ares?
- Tak. Zaraz, skąd o tym wiesz? - Charon spojrzał tylko na mnie.
- A jakim bogiem jest Ares?
- Bogiem wojny... Ale co to ma do rzeczy?
- Widzisz, każdy nieśmiertelny ma swój ,,Żywioł'' z którego czerpie energię. Ares walcząc z wami miał przewagę, gdyż...
- ...jest bogiem wojny. - Dokończyłem.
- Otóż to. Hades będzie miał was w garści, tylko dlatego walka stoczy się w podziemiu.
- Czyli żeby go pokonać musiałbym wyprowadzić go na powierzchnię?
- Tak, gdyby tylko to było takie proste... - Łódź nagle zatrzymała się. - Dopłynęliśmy.
Nic nie odpowiadając wyskoczyłem z szalupy. Popatrzyłem przed siebie na ogromną, czarną twierdzę, już miałem ruszyć, gdy nagle przypomniałem sobie o czymś. Zerknąłem w stronę skąd przypłynąłem, Charona już tam nie było.
- Dzięki. - Szepnąłem, następnie ruszyłem do zamku.

(Lola? Shine? Crystal? Sonic? Argona?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz