(C.D. tego)
Zostałam sama w ciemnych chmurach, wokół mnie była tylko ciemność. Gęste burzowe chmury łaskotały mnie w pysk. Po raz pierwszy od dwóch godzin poczułam spokój, którego mi tak bardzo brakowało. Rozluźniłam mięśnie które przez ten cały czas były spięte, poczułam mały skurcz w łapach. Odetchnęłam cicho i rozpostarłam bardziej spiżowe skrzydła aby wiatr mógł z łatwością poruszać mną w tę i z powrotem. Wszystko teraz wydawało się być takie piękne, pomijając jeden szczegół; smoka który nagle wyleciał zza chmur i teraz był tuż przede mną. Na pysku miał złośliwy uśmieszek, jakby już wiedział że zginę. No cóż tylko że ja nie miałam ochoty zginąć...
- Emmm... Panie Aresie... - Nie dokończyłam gdyż bóg roześmiał się i szybkim ruchem łapy strącił mnie z chmur. Spadałam... Spadałam... I spadałam... Traciłam przytomność. Ostatnim co zobaczyłam to wielki smok zlatujący wprost na Lucka. On był naszą jedyną szansą! Ja już zrobiłam swoje... Uwolniłam moją magię Eteru i jednym wydechem rzuciłam zbawienny czar na basiora. Następnie była tylko ciemność.
(Luck? Shine? Argona? Lola?)
Zaklepuję kolejkę!
OdpowiedzUsuń