sobota, 30 listopada 2013

Od Shine - Bo sztuką nie jest walczyć, a ustępować

(C.D. tego)

Skupiłam swój wzrok na przybyszu. Czyżby Kronos się zbudził?
- Inni Tytani się budzą... Chcą zawrzeć przymierze z Cieniami.
No, proszę.
- Musimy coś z tym zrobić! - Zawołał Luck.
Podeszłam do niego.
- Luck, sztuką nie jest walczyć, a ustępować. Na razie nie możemy nic zrobić.
- Ale Kronos się zbudzi i zawrze umowę z Durzą! - W jego oczach malowało się przerażenie.
- Zabójcza mieszanka, jednak mamy czas, aby zastanowić się nad odpowiednim działaniem.
Afrodyta odezwałasię poważnym głosem.
- Twoja przyjaciółka ma rację. Jeżeli zaczniemy się sprzeciwiać Uranos przerobi nas na szaszłyki. No, przynajmniej was.
Zakręciło mi się na te słowa w głowie.
Byłam w domu, znów w domu. Jednak coś tu nie grało. wszyscy byli zabiegani i gdzieś szli. Ruszyłam do zbrojowni, sen się przewinął i zobaczyłam Lucka w pełnej zbroi.
- Dlaczego jesteś opancerzony?
- Jak to? Szykuje się wojna.
Sen znów się przewinął, staliśmy na froncie. Przed nami był Szeptozgon oraz jego Jeździec.
- Perseuszu, mówiłam już, że nie chcę się z tobą mierzyć. - Rzekłam.
- Boisz się?
- Nie, twoja duma jest po prostu zbyt wielka. Nauczyłam się kiedyś o niej czegoś; nie zostaniesz bohaterem, walcząc usilnie o swoje, lecz ustępując.
- Shine, jeśli nie chcesz, to ja mogę stoczyć z nim pojedynek - odezwał się Luck.
- Nie. To zbyt niebezpieczne.
 Po chwili namysłu skinęłam głową, jednak zanim go puściłam zwróciłam swój pysk w stronę jego łbu. Poczułam ciepłe wargi basiora.
- Masz to przeżyć - szepnęłam.
Odbiegł, smok natychmiast wypuścił kolce, jeden z nich śmiertelnie przebił brzuch Lucka.
- Luck! - Podbiegłam do niego i przyklęknęłam. Otworzył i zamknął pysk, jednak wiedziałam co to znaczy. Wtuliłam głowę w gęste futro.
- Ja ciebie też - wychlipiałam.
Obudziłam się, od razu popatrzyłam na przyjaciela.
- Nie możesz walczyć. Nie mogę cię stracić... - Zapłakałam gorzko i skuliłam w kłębek.
- Shine? Shine.
- Chodź, wiem, że nic nie zdołam zmienić. Daj mi napawać się twoją obecnością dopóki żyjesz.
Spojrzałam na Lucka.
- Nie opuszczaj mnie... - Szepnęłam i zapadłam w sen.

 Wycie, które nie jest płaczem

(Lola? Luck? Argona? Crystal? Sonic?)

Od Lucka

(C.D. tego)

- W takim razie musimy pomóc Demeter. Musimy ocalić moją matkę! - Powiedziałem i wstałem pośpiesznie, już miałem pójść dalej, gdy wielka łapa bogini dotknęła mojego ciała, przeszedł mnie zimny dreszcz. Zamknąłem oczy, a gdy je otworzyłem znalazłem się w jakiś starych lochach. Nie wiedziałem dlaczego tu jestem. Zacząłem nerwowo rozglądać się za drzwiami, lecz ich nie było. Skuliłem się na ziemi, już miałem odpuścić, gdy ujrzałem światło wydostające się z małego okienka w celi. Skoczyłem na nogi i podbiegłem do zakratowanego otworu. Stanąłem na tylnych łapach i wyjrzałem na zewnątrz, to co tam ujrzałem odebrało mi dech w piersiach. Obraz przed moimi oczami przedstawiał skałę, rozpoznawałem ją, była to Skała Alf. Lecz nie wyglądała tak samo jak zawsze, wokół niej palił się gęsty ogień, a nad całą doliną roznosiły się czerwone opary. Nie było żadnych zwierząt, żadnych niespalonych roślin, nie było także reszty watahy... Nagle coś ryknęło. Na niebie ujrzałem Smoczych Jeźdźców i Cienie, myślałem że zaraz rozpocznie się atak lecz nie, Smoki i rumaki Upiorów latały obok siebie. Zrozumiałem co się dzieje: zaprzysięgli wrogowie zjednoczyli się, i razem z Uranosem zniszczyli bogów oraz tych, którzy im się sprzeciwili. Na świecie panował chaos, który zapoczątkował się tym że Demeter zniknęła i... i, że my zaczęliśmy poszukiwanie jej, bezmyślnie zostawiając całe tereny watahy. Łza zakręciła mi się w oku, powoli osunąłem się na zimną podłogę.


***

- Nie możemy tego zrobić. Przynajmniej nie teraz... - Powiedziała Afrodyta, słowa te były dla mnie bardzo przygnębiające. 
- Ale... Ale... - Spróbowałem coś powiedzieć, ale po tym co zobaczyłem nie miałem żadnych argumentów. Shine podeszła do mnie, spojrzała mi głęboko w oczy. Wzrok mojej przyjaciółki był bardzo kojący. A jednak...
- Luck, bogini ma rację. - Odparła i odeszła na swoje miejsce. Spojrzałem na smoczycę, na jej pysku nie było już uśmiechu. Zastanawiałem się czy reszta wilków też widziała to, co ja. Lecz głos który pojawił się chwilę później w mojej głowie zaprzeczył moim domysłom. Nie, Luck. Tylko ty widziałeś przyszłość. Uznałam cię za najodpowiedzialniejszą osobę która mogłaby dochować tajemnicy... Oraz przez nią nie oszaleć... Afrodyta odwróciła się ode mnie i zaczęła mówić coś do Shine i Anthiteia. Niestety mówiła tak cicho, że nie mogłem nic wyłapać. Przez chwilę nasłuchiwałem (udając przy tym zamyślonego) następnie spojrzałem na gwiazdozbiory, których w ogromnej sali było pełno. Oglądałem je uważnie, większość przedstawiała różne stworzenia i cuda bogów, ale zdarzały się wyjątki, takie jak kraken i walki smoków. Nagle moją uwagę przyciągnęły gwiazdy, układające się w kształt małej klepsydry, ledwie widocznej. Skupiłem wzrok na znalezisku, nie było w tej klepsydrze niczego nadzwyczajnego, żadnych ozdób ani nic w tym stylu, zwykły odmierzacz czasu w którym... Przesypywał się piasek! Nagle do świątyni wpadł lis z opaską na oku i długą, zieloną peleryną w nierówne ciapki. Przybysz chciał coś powiedzieć, ale nie wychodziło mu to, gdyż oddychał strasznie ciężko, najwidoczniej biegł bardzo długo. Lis odetchnął chwilę i powiedział cały zdenerwowany:
- Nowe wieści z Tartaru. - Urwał, po chwili dokończył - Złe wieści...
(Crystal? Argona? Shine? Lola? Sonic?)

Od Shine - Pościg

(C.D. tego)

Uniosłam głowę, przede mnie wstąpiła Naomi.
- Witaj, Pani. - Skłoniła się.
Afrodyta skinęła głową, dając znak, żeby ta wstała. Za mną, obok Lucka stał Anthitei. Skąd znałam jego imię? Nie mam pojęcia, tak po prostu. Wycofałam się, żeby być na równi z... ee... przyjacielem, tak, przyjacielem, wcale nie partnerem. No może... Shine! Ogarnij się! Masz pisać o czym innym!
Spojrzałam ukradkiem na demona i szturchnęłam Lucka.
- Dlaczego musiał wstąpić w Argonę akurat teraz? Nie podoba mi się to...
- Daj spokój, nie myślo tym. - Basior usilnie wpatrywał się w oblicze Afrodyty. Pomachałam mu łapą przed oczami.
- Luck! Budzimy się!
Zignorował mnie, jednak już o tym nie myślałam. Smoczyca trzymała w pysku zawiniątko i położyła je naprzeciw nas.
- Wiemy niestety kto jest sprawcą. - Rzekła ze smutkiem. - Żal mi mojej bratanicy...
Odwinęła materiał, leżał tam miecz, ale i coś jeszcze.
- Lusterko? - Zapytałam.
- To starożytne zdjęcie. Wystarczy, że pomyślisz o tym co chcesz zobaczyć.
W tafli zwierciadła pojawił się smok.

Zaniemówiłam.
- Tak. To mój ojciec, Uranos.
- Dlaczego porwał akurat Demeter? Nie korzystniej byłoby rozprawić się z Zeusem?
- Znasz legendę o Persefonie? To samo dzieje się jeżeli uprowadzona zostaje jej matka, jednak z innymi skutkami. Ambrozja więdnie, zaś nektar staje się zsiadły.
- Jak mleko?
- Owszem.

(Lola? Luck? Anthitei? Crystal? Sonic?)

Od Anthiteia

(C.D. tego)

Obudziłem się na jakiejś chmurze. Co dziwne nie spadałem z niej, chociaż nie mam skrzydeł. Ruszyłem przed siebie. Doszedłem do niewielkich drzwi. Otworzyłem je i znalazłem się w olbrzymiej sali, na środku, której było wielkie legowisko ze smokiem gratis. Smok był olbrzymi, "majestatyczny" jakby pewnie powiedziała Argona i obrzydliwie jasny. Nie potrzebowałem nawet się zastanawiać kto to. Odór róż, miłości i dobra doprowadzał mnie do szału. To musiała być Afrodyta.
W sali oprócz mnie były jeszcze dwa wilki: Lucek i Szajn. Para zakochanych, wiadomo... Ale po co ja?
Usłyszałem ostatnie słowa bogini.
- Demeter zginęła...
Demeter?? Jak to? Przecież bogowie nie mogą zginąć! A szczególnie ci nieliczni dobrzy dla wilków! Co ja mówię? Co mnie to obchodzi?
- Hejka, najstarsza bogini piany morskiej! - krzyknąłem dla żartu.
Olbrzymi łeb smoczycy zwrócił się w moim kierunku. Klęcząca Szajn spojrzała na mnie jak na heretyka. Lucek ze zdziwieniem.
- Dzięki za uratowanie nas przed swoim kochankiem!

(Luck? Shine? Crystal? Lola? Sonic?)

Od Shine

(C.D. tego)

Biegłam dalej, jednak łuski stały się śliskie, więc musiałam znaleźć inny sposób. Sonic zatrzymał się wpół kroku.
- Nie czekaj na mnie!
Skinął głową i pobiegł. Zsunęłam się z nogi smoka, wprost do jakiejś dziury. Upadłam na bok, widziałam krew, tylko krew znajdowała się przed moimi oczami zanim zapadłam w sen.

***

Obudziłam się w okrągłym pomieszczeniu z brylantów. Podeszłam do ściany i przeglądnęłam się, w krysztale stała niebieska wilczyca.
- Naomi...? - Wychrypiałam.
- Shine, proszę, nie jesteśmy już dziećmi. Mów mi Lapis.
- Ale Naomi...
- Cii... Chodź ze mną.
- Nie dam rady.
- No tak, twój żywioł to piasek.
Wyciągnęła do mnie łapę, bez wahania ją chwyciłam. Ciągnięta przez nieznaną siłę wydostałam się z pokoju.
Nareszcie wolna, aczkolwiek nadal wśród klejnotów, popędziłam przed siebie.
- Shine. Uspokój się.
Zignorowałam słowa Naomi, moją uwagę przykuła klepsydra za szybą. Powyżej znajdowała się runa z tajemniczym symbolem.
Naomi podeszła do mnie.
- To symbol twojego Klanu.
- Klanu?
- Później ci wytłumaczę, teraz musimy się spotkać z Panią.
- Że z kim?
- Myślałaś, że nikt tu nie mieszka?
- No... Że to wszystko twoje.
Wilczyca zaśmiała się.
- Nie, jestem tu tylko służącą.
Smagnęła mnie środkowym ogonem po pysku i przyspieszyła kroku.

***

W ogromnej sali znajdowało się jedynie białe legowisko pokryte starożytnymi runami. Mimowolnie uklękłam, dopiero potem zrozumiałam, że leży na nim majestatyczny smok, a raczej smoczyca. Uniosła głowę, wpatrując się w kogoś. Obróciłam łeb ze ściskającym się sercem, oby to nie był Sonic.
To nie był Sonic.
To był Luck.

(Luck? Lola? Argona? Crystal? Sonic?)

Od Lucka - Tajemniczy ,,osobnik''

(C.D. tego)

Otworzyłem oczy. Oślepiający blask oświecił mnie nagle i przymrużyłem powieki. Gdy przywykłem do otoczenia, zacząłem się rozglądać: byłem w jakiejś cyberprzestrzeni, czy czymś w tym stylu, wokół mnie znajdowały się różne gwiazdozbiory, największy z nich przedstawiał walkę dwóch olbrzymich smoków, wyglądały zupełnie jak prawdziwe. Następnie mój wzrok przyciągnął gwiezdny Kraken, dziwiło mnie dlaczego w tak pięknym miejscu są obrazy przedstawiające największe odrazy świata. Z zamyślenia wyrwał mnie anielski głos:

- Pewnie teraz zastanawiasz się dlaczego w moim Królestwie są tak przerażające potwory... Ale wiedz, że nie ja je tu przyzwałam. - Powiedziała tajemnicza osoba która stała za mną.
- Luck... Odwróć się, proszę. - Zawahałem się, lecz jakaś nadludzka moc zmusiła mnie do tego. Upadłem, ta magia wyssała ze mnie energię, lecz to co zaraz zobaczyłem od razu dodało mi sił. Przede mną stała wielka smoczyca, była przepiękna: jej brylantowe łuski połyskiwały co chwilę białym światłem, skrzydła jak u orła, i oczy... Tak, oczy były przepiękne, doskonale komponowały się z całą resztą. Uśmiechnęła się do mnie promiennie, na co ja wydałem stłumione westchnienie.
- Kim jesteś? - Zapytałem niepewnie.
- Nazywam się Afrodyta. - Odpowiedziała.
- Bogini miłości i piękna? - Zdziwiłem się. Smoczyca skinęła głową. W sumie wszystko pasowało; była miła, a jej uroda olśniewała każdego kto ją zobaczył. Nastała niezręczna cisza, na dodatek ja gapiłem się na nią jak zahipnotyzowany. Po chwili zapytałem, tym razem już pewniej:
- Skąd się tu wziąłem? - Nie odpowiedziała.
- Przecież jeszcze przed chwilą byłem ,,pożerany'' przez Aresa. - Próbowałem nadal.
- To ja cię tutaj sprowadziłam. Lucki... - Ostatnie słowo dodała po krótkiej przerwie.
- Lucki? Przecież tak mówiła do mnie tylko Demeter, bogini plonów i urodzaju. - Zdziwiłem się, że tak mnie nazwała.
- To prawda. Widzisz, sprowadziłam cię tutaj właśnie w tej sprawie. - Odparła. Po chwili dodała:
- Demeter zaginęła... - Te słowa były dla mnie jak kamień miażdżący serce. Moja ,,matka'' zaginęła, a ja nic o tym nie wiedziałem...
(Shine, teraz twoja kolej)

PS: Niech ktoś przyjdzie do cyberprzestrzeni. :3




A Shine wyobraża sobie tak:
 

Od Argony/Anthiteia

(C.D. tego)

Byłem znów w powietrzu. Ares kotłował się na ziemi. Walczył z innymi.
"Ciekawe, czy ich pokona" pomyślałam/em. walka zapowiadała się nader ciekawie. Nie czułem złości na Aresa, chociaż nie jest moim ulubieńcem. Kiedyś mi pomógł... czas spłacić dług. Po prostu nie powinnam/em robić nic.
Zauważyłam, że Crystal kołysze się na wietrze, po czym spada. I leci, i leci, i leci i... upada na grzbiet walczącego ze smokiem Lucka. Zniżyłem lot.
- Ares! Może zostawisz ich na chwilę! - zaproponowałem przyjaźnie
- Bo cię posłucham, głupi wilku! - ryknął bóg, ale zaatakował mnie
Zrobiłem zgrabny unik.
- Daj spokój, stary - powiedziałam - Nie poznajesz mnie?
 - Pierwszy raz w życiu cię widzę.
- Jestem Anthitei, Kuro no Shinigami - odskoczyłem przed nieoczekiwanym strumieniem ognia - Nie pamiętasz? Pomogłeś mi w sprawie Tantosa.
Smok niespodziewanie znieruchomiał.
- Antithei? Ten demon? - obrzucił mnie nieufnym spojrzeniem - Wydawało mi się, że byłeś większy i bardziej... męski.
- To była moja prawdziwa postać - odpowiedziałem - A to mój kontrahent.
- Aaa... rozumiem - pokiwał głową - Więc nie będziesz walczyć?
- Póki Argona się nie obudzi, nie.
- A może mi pomożesz? - zaproponował
- Jeśli zrobię coś niezgodnego z wolą kontrahenta złamię kontrakt - skrzywiłem się - Gomene.
- Nie ma sprawy. Więc wracam do walki. Miło było cię widzieć.
Smok zwrócił swoją uwagę na powoli wstającą z ziemi Crystal. Już miał zakończyć jej życie gdy...

 Odzyskałam jasność myślenia. Bez zastanowienia skoczyłam przed Aresa i zasłoniłam Crystal własnym ciałem. Płomień odrzucił mnie w tył i uderzył o drzewo. Nieszczęśliwie nabiłam się na wystający sęk. Moją pierś przeszył straszliwy ból. Krew poleciała obficie. Tym razem zrozumiałam, że nie zdołam się podnieść. Że zginę... z oddali dobiegały mnie czyjeś głosy.
- Kto tam jest? - wyszeptałam i zatopiłam się w ostrym bólu.

(Luck?Shine? Crystal? Lola? A ja jeszcze dodam Sonica!)

piątek, 29 listopada 2013

Od Shine - Ten świat jest spaczony

(C.D. tego)

Otworzyłam z trudem oczy i spróbowałam wstać. W moich kościach rozległo się gruchnięcie, po czym padłam jak długa. Gdy się obudziłam basior do mnie przemawiał, to było chyba... moje imię.
- Shine... - Szturchnął mnie łapą.
Zawarczałam, jednak gdy znów zaczęłam trzeźwo myśleć umilkłam. Nie mogłam w to uwierzyć...
- SONIC!!!!! - Rzuciłam się na wilka. Targałam mu sierść i robiłam inne rzeczy, do których wstyd się przyznawać.
- Hej, kuzyneczko... - Szepnął, gdy szarpałam mu słuchawki.
- Ech... No, tak, gdzie moje maniery? Witaj w WWWP! Ale na razie musimy walczyć ze Złym Smokiem Wojny!
- Kuzyneczko, nie przesadzasz?
- No może troszkę... Ale i tak musimy walczyć!
- No to won!
Patrzyłam jak Sonic odbiega. Wdał się we mnie... Popędziłam za nim i zaczęłam podążać do pyska smoka, który skupił się na Lucku. Bez Furii... Bez Furii... Pff...
- I jak tam na dole kuzyneczko?!
- Jesteś spaczony! - Zawołałam żartobliwie. Dogoniłam go, stała tam jakaś wadera.
- Nie no, znowu?!
- Mówiłem, że ustawiają się do mnie w kolejce.
- TEN ŚWIAT JEST SPACZONY!

 Ten świat jest spaczony, pau, ten świat jest spaczony. Troll Faaace!

(Luck? Lola? Argona? Crystal? Sonic?)

Od Lucka

(C.D. tego)

Koniec mojego życia zaczął się od lądowania nieprzytomnej Crystal na moim karku. Wadera spadając rozwinęła tak dużą prędkość że przygwoździła mnie do ziemi odbierając dech w piersi. Myślałem że nie wstanę lecz nagle napełniła moją duszę niespodziewana energia, podniosłem się a następnie położyłem bezwładne ciało wilczycy obok. Usłyszałem ryk, spojrzałem w górę: zobaczyłem tam rubinowego smoka. Dopiero teraz zorientowałem się co zaraz bóg zrobi. Wielkim susem odskoczyłem, a w miejscu gdzie stałem palił się gęsty ogień. Chwilę później zatrzęsła się ziemia i wylądował Ares, tuż obok Crystal! Zdawało się że zaraz stanie na jej ciele, nie mogłem na to pozwolić. Warknąłem do niego:
- No co tłuściochu? Chodź tutaj ty przerośnięta klucho! - No cóż Ares niestety wziął moje słowa na poważnie... Ale przynajmniej nie zmiażdży wadery. Smok skoczył na mnie i splunął ogniem. Lecz dzięki mocy Crystal uskoczyłem i wzbiłem się w powietrze. Niestety ku mojemu nie szczęściu bóg był szybszy i złapał mnie za ogon, następnie ściągnął mnie z powrotem na ziemię.
- No co teraz zrobisz, leszczu? - Krzyknął mi prosto w twarz, a następnie złapał za kark i podniósł do pyska, zamierzał... Zjeść mnie! Cóż za ironia losu. Najpierw Evanlyn, teraz ja... Zamknąłem oczy i rozluźniłem się, czekając na śmierć która zaraz po mnie przyjdzie. Gdy zobaczyłem blask w głowie pomyślałem że nie żyję, lecz po chwili odezwał się do mnie miły głos.
- Luck... Już tak dawno cię nie widziałam. - Odparł tajemniczy osobnik. Otworzyłem oczy, przede mną stała...
(Crystal? Lola? Shine? Argona?)

PS: Nie pisać gdzie jestem ani z kim rozmawiam!Robić swoje, i walczyć z Aresem bo inaczej zatłukę, uduszę a następnie zabiję!!!

Nowy basior! Sonic!

Sonic
Basior o rzadkim żywiole Muzyki i Rytmu, pogrążony w swoich sprawach. Flirciarz, ale może gdzieś jest ta jedyna?

Tak, Shine zrobiła drugiego wilka xD

Długie ładowanie i błędy w wyświetlaniu

Hejkaa
Ponieważ nasz blog posiada trochę dodatków czasami mogą występować problemy, tzn. długie ładowanie i niepoprawne wyświetlanie. Często zdarza się, że widać tylko tło i playlistę. W tym i innych przypadkach wciśnijcie F5, czyli odświeżcie stronę ;)

Od Crystal

(C.D. tego)

Zostałam sama w ciemnych chmurach, wokół mnie była tylko ciemność. Gęste burzowe chmury łaskotały mnie w pysk. Po raz pierwszy od dwóch godzin poczułam spokój, którego mi tak bardzo brakowało. Rozluźniłam mięśnie które przez ten cały czas były spięte, poczułam mały skurcz w łapach. Odetchnęłam cicho i rozpostarłam bardziej spiżowe skrzydła aby wiatr mógł z łatwością poruszać mną w tę i z powrotem. Wszystko teraz wydawało się być takie piękne, pomijając jeden szczegół; smoka który nagle wyleciał zza chmur i teraz był tuż przede mną. Na pysku miał złośliwy uśmieszek, jakby już wiedział że zginę. No cóż tylko że ja nie miałam ochoty zginąć...
- Emmm... Panie Aresie... - Nie dokończyłam gdyż bóg roześmiał się i szybkim ruchem łapy strącił mnie z chmur. Spadałam... Spadałam... I spadałam... Traciłam przytomność. Ostatnim co zobaczyłam to wielki smok zlatujący wprost na Lucka. On był naszą jedyną szansą! Ja już zrobiłam swoje... Uwolniłam moją magię Eteru i jednym wydechem rzuciłam zbawienny czar na basiora. Następnie była tylko ciemność.
(Luck? Shine? Argona? Lola?)

czwartek, 28 listopada 2013

Od Argony

(C.D. tego)

Ujrzałam spadającą Shine. Chyba była nieprzytomna. Przemknęło mi przez myśl, że powinnam jej pomóc, ale odrzuciłam to jako zbyteczne w tym momencie.
Za to wzbiłam się w powietrze. W jednej chwili przemieniłam się w demona i pomknęłam jak czarna strzała ku Aresowi. Ares, bóg wojny; wielki, czerwony smok. Dlaczego chce zabić Lucka?
Uderzyłam w pancerz smoka. Ten zawył z bólu i zamachnął się na mnie ogonem. Zrobiłam unik. Niezbyt zwinnie, bo jeden z kolców przejechał po mojej piersi. Ale bóg skupił swoją uwagę na mnie. To już duży plus. Oczywiście jeśli nasi kochani kochankowie spróbują coś zrobić.
Praktycznie nie miałam szansy zaatakować. Ares z niesamowitą wręcz prędkością wyprowadzał cios za ciosem. Czułam, że nie starczy mi sił na długo. Wszyscy wiedzą, że Ares nie jest najpotężniejszym bogiem. Wiedzą, że jego siła jest mniejsza od siły przeciętnego Sługi Czasu. Jednak w tym momencie coś musiało wspomagać jego moc. I nie mam na myśli tylko kryształów...
W tym momencie zaczęłam tracić kontrolę. Ironia losu. Najpierw Shine, potem ja. Demon się przeobraził. Czułam przypływ mocy, ostateczną siłę, jaką dawało nam tylko Połączenie. Przestałam widzieć cokolwiek, przestałam czuć. Moje oczy przysłoniła czerwona mgła...

(Luck? Shine? Crystal? Lola?)

Od Shine

(C.D. tego)

Otrzepałam głowę.
- Brr... Ja... tak mam.
Na pytanie Argony skinęłam łbem i podleciałam do moich chmur burzowych. Przedzierając się przez piasek dotarłam do nich. Sama skała mi nie przeszkadzała, ale miała taką siłę, że... no, ten tego... W końcu ułożyłam się na chmurce, mięciutkiej, jak wata cukrowa. Nawet chapsnęłam kawałek, ale smakowała okropnie, zwłaszcza, że piaskowe. Wyplułam proch wprost na szyję Aresa. Musiało go trochę zaswędzieć, bo zwrócił wzrok w moją stronę. Wtopiłam się w puch, próbując powstrzymać Furię. Uniosłam zaciśniętą powiekę. Przede mną majaczył czerwony pysk i niebiezpiecznie dymiące nozdrza.
- Emm... Cześć...?
- Siemka. - Wydał zduszony chichot i podciął mi nogi. Skoczyłam w górę, jednak wylądowałam na jego przedramieniu. Biegłam dalej... i dalej... Dotarłam w końcu do pyska, jednak podmuch był tak silny, że zachwiałam się i straciłam przytomność. Wiem tylko, że spadałam...

(Crystal? Argona? Lola? Luck?)

Od Lucka

(C.D. tego)

Ares ściskał mnie w swojej wielkiej łapie. Powoli czułem jak cały drętwieję, nie czułem łap, tylko moje złamane skrzydło... Ryknął śmiechem.
- Teraz możemy w końcu wyrównać rachunki... - Szepnął, lecz jego szept był równie głośny co ryk lwa. Powoli zaciskał swój uścisk: tak abym odczuwał ogromny ból przy łamaniu moich kości. Kiedy odczułem ukłucie pojawił się przede mną obraz mojej śmierci, wiedziałem już wtedy, że stoję na skraju przepaści. Zamknąłem oczy i opuściłem łeb czekając na to co nieuniknione, gdy nagle rozległo się wycie. Ku mojemu zdumieniu z lasu wybiegły cztery wadery; rozpoznałem je, były to Crystal, Argona, Lola i Shine. Ares zdumiony wypuścił mnie i zionął ogniem prosto w samicę Alfa. Wstrzymałem oddech, lecz nic nie widziałem przez dym ciągle wylatujący ze smoczych nozdrzy. Nagle przede mnie wyskoczyła Shine, w jej oczach płonął ogień; opanowała ją Furia. Wokół nas słychać było burzę, wiedziałem że była to sprawka mojej przyjaciółki, wiedziałem także że jeżeli jej nie powstrzymam za jakieś 5 minut zdmuchnie nas z powierzchni ziemi. Zacząłem szybko myśleć, w końcu wpadłem na pomysł. Zawołałem Argonę i Crystal.
- Zajmijcie go czymś! - Wadery tylko skinęły głowami i wzbiły się w powietrze. Po chwili zniknęły w obłokach i strzelały w Aresa czarno-czerwonymi pociskami. Smok przez chwilę był zdezorientowany, lecz po chwili ryknął i rozpostarł swoje gigantyczne skrzydła; leciał wprost na Crystal i Argonę. Wadery, nie zwlekając ruszyły w górę, licząc na to, że w ciemnych chmurach będą miały większe szanse na obezwładnienie przeciwnika. Dym, który do tej pory znajdował się wokół nas, rozwiał się tak, że można było zobaczyć przestrzeń wokół siebie na mniej więcej 10 metrów. Rozejrzałem się, zobaczyłem Lolę wpatrującą się w niebo na którym teraz biły pioruny, podbiegłem do niej zostawiając na chwilę Shine samą.
- Musisz wezwać leśne zwierzęta żeby nam pomogły. - Powiedziałem, wadera na początku zawahała się.
- Ale jak mam to zrobić? - Zapytała nieśmiało.
- Chociaż spróbuj... Pamiętasz moje nauki? - Zapytałem z desperacją w głosie. Skinęła głową i pobiegła wgłąb lasu. Odetchnąłem z ulgą słysząc ptaki lecące z pomocą. Już miałem usiąść gdy nagle ziemia pode mną zadrżała, nagle przypomniałem sobie o Shine. Podszedłem do niej i wyszeptałem:
- Shine... - Nie odpowiadała.
- Shine? - Nadal brak odpowiedzi.
- Shine! - Krzyknąłem, lecz nadal nic. Grunt zaczął pękać, a ja straciłem wszelką nadzieję na uratowanie sytuacji... Gdy nagle zrobiłem to czego nigdy się nie spodziewałem z mojej strony. Pocałowałem Shine!
Oczy mojej przyjaciółki znowu stały się normalne, a pęknięcia w ziemi magicznie się zasklepiły. Uśmiechnęła się i wykrzyknęła:
- Manananananana! Tańczę, aż mnie bolą kolana. Na śniadanie była kaszana. I kasza manna o smaku bananna. A na drugie śniadanie było wino tanie. A karp pływał w wannie... aż zdechł. Zdrowa żywność to jest to! Oraz regularny stolec.O!o!o! I jak się zdrowo żywi, to se czasem można wypić. A nawet wcale niekoniecznie trzeba się żywic, żeby se wypić od czasu do czasu. Ja to na ten przykład chleję regularnie, i w ogóle się nie żywię. Dlatego jestem Wudecki! Mój ojciec też chlał, matka nie była gorsza,chociaż mniej mogła, ale zawsze na umór! - Zaczęła się śmiać i skoczyła na mnie wesoło machając ogonem. Niestety te miłe zdarzenie przerwało wycie wilka. Po chwili Argona wylądowała obok nas.
- Gołąbeczki, może nam pomożecie? - Zapytała z drwiącym uśmieszkiem.
(Crystal? Shine, Lola, Argona?)

Od Shine

(C.D. tego)

Spojrzałam na Crystal.
- Nieważne. Z drugiej strony wytrząchnęłaś mi kleszcza z ucha.
Odwróciłam się do Loli, szepczącej mi coś.
- Idziemy walczyć ze smokiem! - Oznajmiłam entuzjastycznie. Rozległy się pomruki niezadowolenia. Posłałam biszkoptowej waderze piorunujące spojrzenie i natychmiast ucichła. Wypowiedziałam formułkę, ale musiałam oszczędzać moc i Lola nie dostała skrzydeł.
- Będę cię musiała ponieść. Masz mi robić za nawigację.
- To nie będzie trudne, wali od niego na milę.
***
Gdy dotarłyśmy zobaczyłam najgorszy widok mojego życia. Luck walczył z rubinowym smokiem (a co! czerwony!). Serce mi się ścisnęło i wywołałam burzę. Nie była to jednak burza piaskowa, a zwyczajna burza, padał jednak piasek. Gdy uderzały, błyskawice tworzyły słupy z piaskowca, chciałam go uwięzić. Nie wiedziałam, jednak jednego; na szczycie każdego z nich był kryształ, a Ares po dotknięciu go mógł się uleczyć. Spróbowałam zniszczyć jeden z nich, ale zanim doleciałam Ares zionął ogniem prosto we mnie. Nic mi się nie stało, obudziła natomiast się Furia. Moje oczy rozbłysły i pogrążyłam się w bojowym szale.

(Lola? Argona? Crystal? Luck?)

Od Crystal

(C.D. tego)

Zamknęłam oczy i nadal mknęłam na moich spiżowych skrzydłach gdy nagle... Wpadłam w skałę! A nawiasem mówiąc w skałę Alf. Teraz leżałam na grzbiecie obok innego wilka, kręciło mi się w głowie więc pomyślałam że to mój brat! Mój brat którego nie widziałam od bardzo dawna nagle leżał tuż obok mnie! Nie myśląc skoczyłam na niego, jak to robiłam za szczenięcych lat. Zaczęłam gryźć jego ucho, warczałam i skakałam radośnie. Lecz gdy szykowałam się do następnego ataku potknęłam się o kamień i przewróciłam, zaskomlałam żałośnie gdyż jedno z moich skrzydeł wbiło mi się w kark, a następnie rozpłynęło się. Spojrzałam oszołomiona na Argonę która patrzyła na m mnie jakbym oszalała... I chyba rzeczywiście tak było gdyż nagle nademną stanęła... Shine! Wystraszyłam się gdyż dopiero teraz zrozumiałam co właśnie zrobiłam. Nastała niezręczna cisza więc powiedziałam:
- Eeee... Shine... To nie jet tak jak myślisz... - Lecz umilkłam gdy usłyszałam przerażający ryk w zachodnim lesie. Lola (którą dopiero teraz zobaczyłam) zadrżała, i szepnęła coś do Shine, która najwidoczniej przejęła się tym, a następnie westchnęła. Już miała coś powiedzieć lecz nagle rozległo się donośne wycie wilka.
(Shine? Luck? Lola? Argona?)

Od Loli

(C.D. tego)

Byłam półprzytomna. Nie wiedziałam co się wokół mnie dzieje. Leżałam tak przez chwilę, ale wszystko widziałam całkiem dobrze. Widziałam jak potwór pomału zbliża się do Lucka. Korzystając z chwili nieuwagi stwora wymknęłam się cicho i pobiegłam do Skały Alf. Ujrzałam nieprzytomną Shine. Co prawda, nie za bardzo mnie lubiła(jesteś mym wrogiem xD), ale w końcu byłyśmy w jednej watasze. Już miałam ją wybudzać, kiedy zobaczyłam Argonę i Crystal...

(Argona? Crystal?)

niedziela, 24 listopada 2013

Od Mixi

Nudziło mi się okropnie. Chodziłam po watasze bez sensu. Poszłam nad Bajorko Pod Klifem. Poszłam tam, bo nie umiałam odnaleźć sensu życia. Zanurkowałam. Kiedy się wynurzyłam zobaczyłam jakiegoś wilka.

(Ktokolwiek?)

Vane odszedł

Niestety Vane nie ma czasu zaglądać na watahę, więc poprosił o usunięcie. 

Formularze

Uwaga, uwaga! Wasza kochana Shine (^^) zrobiła formularze! Brawo, ja! Jestem debeściak xD

Od Argony

(C.D. tego)

Wzbiłam się w powietrze. Nie mogłam uwierzyć, że tak dobrze mi to idzie.
"To pewnie dzięki Anthitei'owi" pomyślałam.
Crystal zawyła radośnie i przyśpieszyła. Zaczęła zataczać okręgi na niebie. Śmigała w tę i z powrotem.
- Miałaś mnie oprowadzić!! - krzyknęłam do niej.
Nieco się uspokoiła i ustabilizowała lot.
- Jasne - odpowiedziała - To lećmy do Skały Alf. A swoją drogą, skąd wiedziałaś, że mamy takie miejsce w watasze?
Uśmiechnęłam się tylko tajemniczo.
- Mam swoje sposoby - odparłam. - Prowadź!
Szybko pofrunęłyśmy nad lasem. Wkrótce ujrzałyśmy nasz cel. Skałę Alf. A potem pomyślałam, że nie wiem jak się ląduje.
- Wiesz jak wylądować?! - krzyknęłam do Crystal
- Nie! A ty?
- Nie...
Skała Alf była coraz bliżej. Wyhamowałam najbardziej jak potrafiłam i powoli zniżyłam się ku ziemi. Moje łapy zaryły głęboko w podłoże.


(Crystal?) 

Od Shine: Pragnę przypomnieć, że Shine leży nieprzytomna parę metrów niżej xD

sobota, 23 listopada 2013

Od Shine - Wojna

Oszołomiona odeszłam do zbrojowni. Pff, nowa wadera. A ja tak głupio się zachowałam... Wzięłam jakąś zbroję i poszłam na zwiady.
Biegłam przez pola, kiedy w moich uszach rozbrzmiał złoty róg. Niedobrze... Popędziłam za dźwiękiem. Zobaczyłam wśród drzew obozowisko wilków i smoków.  O cholera... Wróciłam natychmiast na Skałę Alf i zakrzyknęłam:
- WOJNA!!! Czeka nas wojna! Jeźdźcy Smoków... Obozowisko... - Wychrypiałam niezrozumiałe słowa i padłam na kamieniu kilka metrów niżej. 

Od Lucka

(C.D. tego)

Przez chwilę poczułem ulgę, ale zaraz zmieniła się ona w strach. Co tu robi Lola? Nie powinno jej tu być!
-Uciekaj! - Krzyknąłem do wadery lecz ona nadal stała oszołomiona wpatrując się w Aresa. Miałem już do niej podbiec, gdy wielki ogon smoka przygwoździł mnie do ziemi, jęknąłem z bólu. Zawyłem jak najdonośniej mogłem, licząc że ktoś z watahy jakimś magicznym sposobem się zjawi. Niestety nie przyniosło to żadnego skutku... Spojrzałem błagalnie na waderę i spróbowałem jej przekazać, żeby uciekała. Niestety byłem zbyt słaby, a Ares, który to wyczuwał delektował się moim bólem. Lola nieoczekiwanie przybrała pozycję bojową i warknęła cicho. Smok zaśmiał się donośnie.
-Ha! Ha! Ha! No co mi zrobisz, mała? Ugryziesz mnie? Ha! Ha! Ha! - Nie mógł przestać się śmiać, miałem ochotę dać mu w pysk, ale jego ogon blokował mi ruchy. Niestety moja przyjaciółka złapała haczyk i skoczyła olbrzymowi do gardła. Ares roześmiał się jeszcze bardziej i strącił Lolę gdy była jeszcze w powietrzu.
-Tylko na tyle cię stać? Ha! Ha! Ha! - Ryknął. Wadera znowu zaatakowała, lecz tym razem w nogę, smok wyciągnął łapę i złapał ją za ogon. Pociągnął ją do góry nogami tak, aby była na równi jego pyska.
-Ty chyba nie wiesz kim jestem, co mała? - Huknął. - Jestem Ares, bóg wojny! Żadna mała istota, taka jak ty nie jest w stanie mi dorównać! - Zaśmiał się znowu i rzucił moją przyjaciółką o drzewo.

(Lola?)

Od Crystal

(C.D. tego)

Nie byłam pewna tego co właściwie robię. Nigdy nie używałam mojej mocy eteru, a już na pewno nie narażałam innego wilka na niebezpieczeństwo! Jeżeli to się źle skończy to będę do końca moich dni obwiniać siebie, i tylko siebie...
-Trzy... - Szepnęłam, a Argona popatrzyła na mnie zdziwiona. Lecz ja nie zwracałam na nią uwagi, tylko uwolniłam magię. Wokół nas zaczęło wirować czerwone światło, które rosło coraz bardziej i bardziej.
-Dwa... - Czułam coraz większe ciarki na plecach... Pot spływał ze mnie jak bym była rynną. Ale nie tym się przejmowałam; skupiłam się bardziej na planie. Następnie na moim i Argony grzbiecie pojawiły się wielkie spiżowe skrzydła które co chwilę pobłyskiwały czerwienią. Rozłożyłam je, a moja towarzyszka zrobiła to samo.
-Jeden... - Urwałam i pośpiesznie spojrzałam na moje dzieło; skrzydła miały około metra długości. Nie były one takie jak u Shine i Lucka, były w kształcie smoczych skrzydeł. Nagle Argona drgnęła i obudziłam się z zamyślenia. Odetchnęłam i pośpiesznie policzyłam do trzech.
-Teraz!!! - Krzyknęłam i skoczyłam w powietrze, machając z trudem moimi nowymi częściami ciała. Wadera zrobiła to samo, jednak jej o wiele łatwiej przychodziło latanie; w sumie nie wiedziałam dlaczego. Po dłuższej chwili zmagania w końcu znalazłyśmy się nad koronami drzew, zawyłam radośnie i przyśpieszyłam nie czekając na Argonę.
(Argona?)

piątek, 22 listopada 2013

Od Loli

(C.D. tego)

Biegłam jak najszybciej mogłam, ale cóż, Luck był szybszy więc po kilku sekundach straciłam go z oczu. Nie wiedziałam gdzie mam biec. Wszędzie były drzewa, a ja nie znałam terenu tak dobrze, jak inne wilki. Nagle usłyszałam krzyki:
- TO TWÓJ KONIEC!!! - Bezszelestnie zaczęłam iść w tamtą stronę. Gdy zobaczyłam co się dzieje dosłownie mnie zamurowało. Lucka trzymał wielki smok Ares, a Lu nawet nie próbował się wyrywać. Ares już miał wbić w niego swój pazur, ale ja w ostatnim momencie skoczyłam na niego. Bardzo się denerwowałam, bo nigdy nie przyszło mi do głowy, że będę musiała z kimś walczyć. Ares był bardzo zaskoczony, bo wypuścił Lucka i przez chwilę tak stał…
(Luck?)

Od Lucka

(C.D. tego)

-O czym chciałaś mi powiedzieć? - Zapytałem, trochę zdezorientowany reakcją Shine. Lola przez chwilę nie odpowiadała, dla tego zacząłem nerwowo kopać łapą w ziemi. Chyba zrozumiała o co chodzi bo westchnęła a następnie odezwała się:
-Eeee... Nie wiem jak ci to powiedzieć... - Urwała. Najwidoczniej miała jeszcze coś powiedzieć gdy nagle usłyszałem ryk. Skoczyłem i zacząłem wzbijać się w powietrze. A następnie poleciałem wprost w stronę straszliwych dźwięków. Pędziłem coraz szybciej aż... Wpadłem w sieć!
-Co to ma być?! - Warknąłem i zacząłem gryźć linę, lecz na próżno, była za gruba. Krzątałem się i wyrywałem ile sił. Niestety zamiast przynieś to dobre skutki moje niedawno wyzdrowiałe skrzydło znowu  chrupnęło i opadło bez czucia. Wpadłem w panikę. Moje oczy przysłoniła mgła, lecz nie była ona zwyczajna... Była czerwona! A z niej wyskoczył rubinowy, zanurzony w krwi swoich ofiar smok. Rozpoznawałem go; był to mój najgorszy wróg: Ares. Uśmiechnął się złośliwie.
-Witaj... - Wycharczał. Zacząłem wołać o pomoc, lecz znajdowałem się za daleko od terenów watahy. W tej chwili jedynym moim marzeniem było umrzeć...
(Ktokolwiek dokończy?)

czwartek, 21 listopada 2013

Od Loli

(C.D. tego)

Nie wiedziałam o co chodzi. Byłam troszeczkę rozkojarzona, widząc jak Luck i ta wadera się kłócą. Oni też wyglądali tak, jakby byli bardzo zakłopotani…
- Luck, o co chodzi?
- Nie, o nic. Właśnie o tobie rozmawialiśmy… Shine, to jest Lola. - Obrócił się, ale Shine już tam nie było…
- Luck, chciałabym z tobą porozmawiać…

(Luck?)

Od Lucka

(C.D. tego)

-Shine... - Zaniepokoiłem się jej zachowaniem, dlaczego na wieści o nowej waderze, moja przyjaciółka zaczęła panikować. Wilczyca nagle skoczyła na mnie, a ja nie wiedząc co zrobić zakryłem się lewym skrzydłem. Poczułem okropny ból gdy Shine spadła na mnie całym swoim ciałem. Jęknąłem, a następnie zrzuciłem ją.
- Shine! Co się z tobą dzieje?! - Warknąłem i stanąłem jej na ogonie aby nie mogła uciec.
- Ja... Ja... - Nie mogła nic z siebie wydusić. Ucichła i spuściła łeb, siedziała tak chwilę, aż się ocknęła i krzyknęła mi prosto w twarz. - A co właściwie twoja łapa robi na moim ogonie!
- Eeee... No... Ten... - Urwałem gdy usłyszałem za sobą kroki, obejrzałem się za siebie i ujrzałem Lolę. Poczułem ulgę na jej widok, gdyż przy niej Shine nie wywrze na mnie swojej złości. Następnie spojrzałem na moją przyjaciółkę; na jej pysku malowało się zdziwienie, a następnie złość...
- Shine... To jest Lola. Nasza nowa wadera. - Powiedziałem i dałem znać Loli aby podeszła.
(Shine? Lola?)

środa, 20 listopada 2013

Od Shine

Wyszłam rankiem z jaskini i zobaczyłam Lucka.
- Czego? - Spytałam, zabrzmiałam jakbym była naburmuszona.
- Co jesteś taka naburmuszona? - Nie no Luck, nie jesteś ironią losu.
- Jak nic ważnego to won.
- Okej... - Wycofał się lekko, ale nie odszedł. - To... mamy nową waderę.
- O @#$%!
- Shine... Nie klnij.
Obnażyłam kły:
- @#$% ^&#!
- Nie wyzywaj mnie tylko się tym zajmij.
- No to won! O nie nie... *()^ ^(& @#$%?!
- Zrozumiałem już, zrozumiałem.
- Nie, nic nie rozumiesz.
Zaczęłam biegać klnąc pod nosem.
- Cholera! Gdzie żubry?
- Shine, dobrze się czujesz? Żubry?
- Aha - byłam cała roztrzęsiona.

(Luck?)

Nowa wadera! Lola!

Żywiołem tej wadery jest natura. Czy pomimo nie znanego pochodzenia zaadaptuje się w watasze? Czy znajdzie przyjaciół, i miłość swojego życia?

wtorek, 19 listopada 2013

Od Argony

(C. D. tego)

- Oszalałaś - warknęłam
Ta wadera kompletnie zbiła mnie z tropu. Jak można tak po prostu zatrzymać się i czekać na śmierć.
- Nie. Mam plan - odkrzyknęła
Stałyśmy dalej i czekałyśmy, bóg wie na co. "Kssa" pomyślałam. Zebrałam wokół siebie cały mrok, jaki zdołałam.
- Więc jaki jest plan?

(Crystal?)

"Hardcorowe Akcje"

Byłam kiedyś z Luckiem w Ogrodzieńcu. Staliśmy akurat przy oknie i żartowaliśmy, że władca załatwiał przez nie swoje potrzeby. Akurat wiatr wiał z tamtej strony i ja krzyczę:
Nie robi się pod wiatr!
On się śmieje, a to była klasowa wycieczka. Kilka chwil później mi się zachciało i o mało nie zrobiłam tego pod wiatr.

Kilka dni wcześniej kiedy u niego byłam, udawaliśmy, że ja jestem Halt, a on Crowley. I on biegł, a ja go goniłam. Mówiłam mu cały czas, żeby zwolnił, bo mam naderwane ścięgno, a on na to:
Halt z naderwanym ścięgnem!

Potem jeszcze w Ogrodzieńcu kupiliśmy sobie łuki, ja niebieski, a on różowy. I ja do niego:
Crowley z różowym łukiem! Legendarny duet, Halt z naderwanym ścięgnem i Crowley z różowym łukiem!

Kiedy wracaliśmy już taki kolega mówi takim głosem dziwnym, i tyle usłyszaliśmy, że ,,Jestem ciołem"(on nie ja). Ja się pytam:
Jesteś ciołem?
A on na to, że jest czymś innym, ale powiedziałam w końcu:
Co do cioła to się zgadzam.

Potem wymyśliliśmy, że Halt mieszka w toi-toiu w autokarze i naciągaliśmy sobie łuki(chciałam mu pokazać, bo miał problemy). Oczywiście ze strzałami. A, że toi-toi przed nami celowałam w niego i Luck do mnie:
Tylko Halta nie postrzel!
Powiem, że ledwo mi się to udało.



Jeszcze jak byliśmy tam w parku miniatur był taki plac zabaw dla małych dzieci. I tam były dwie huśtaweczki. Siadamy z Luckiem  i się huśtamy. I tam obok była mini-zjeżdżalnia. A on do mnie:
Wejdź pod to!
Sam wejdź!
Chwilę później on krzyczy do pani(jak jeszcze się huśtaliśmy):
Niech pani zdjęcie nam zrobi!
A ona:
Luck! Nie widzisz?! 2-6 lat!
Potem jak ja wstawałam to mówi:
Shine może się huśtać, bo jest taka drobna...

I jeszcze piekliśmy sobie kiełbaski i wzięliśmy sobie dwie bułki i siadamy przy ognisku. Zaczynam śpiewać:
Smaż się bułeczko moja, smaż się bułeczko moja!
I tak śpiewamy. Jak już nam się upiekły to zdałam sobie sprawę:
A mój paluch! 


I jak było zdjęcie, kucam i oto moje wyposażenie: bułeczka w ręce, łuk przez ramię i strzała w kaloszu.

Od Crystal

(C.D. tego)
Zastanawiałam się nad słowami Argony; o jakimś złym Chronosie i jego sługach Cieniach. Dlaczego Aragona uciekała z tak daleka? I dlaczego mamy biec dalej?! Przyhamowałam gwałtownie przednimi łapami, czułam zdzierającą się skórę od kamieni. Argona popatrzyła na mnie jakbym zwariowała, lecz nie odeszła, pozostała przy mnie. Odwróciłam się i popatrzyłam w stronę z której goniły nas Cienie; stwory były już blisko, lecz dziwnym sposobem nie mogłam zobaczyć ich twarzy.
-Przygotuj się... - Szepnęłam do Argony.

(Argona?)

Konkurs "Nekromancja"

Ekkhm... pragnę ogłosić KONKURS graficzny. Trzeba narysować pracę z wybranej kategorii, która zostanie wykorzystana w kolejnym evencie.

KATEGORIE

Wilk Nekromanta

Strój nekromanty (wilczy)

Kosa Dusz

Pentagram

Kamień Wskrzeszenia

Prace wysyłajcie na ten E-mail: wataha.event@onet.pl
W mailu musicie wysłać link do pracy, napisać imię wilka, a w temacie "Nekromancja"

Pozdrawiam, Shine (i Luck zapewne też)

Najpiękniejsze prace zostaną wybrane drogą głosowania.

poniedziałek, 18 listopada 2013

Od Argony

(C.D. tego)
Biegłyśmy szybko przez las. Myślałam, że po chwili zostawię Crystal z tyłu, ale się myliłam. Wadera z łatwością dotrzymywała mi kroku, a nawet przeganiała.
- Co to jest! - krzyknęła do mnie Crystal
- Cień!! - odkrzyknęłam - Sługa Chronosa! Gonią mnie odkąd uciekłam ich władcy!
- Jest jakiś sposób, żeby go powstrzymać?!
- Taak! Ale to wymaga wysokiego poziomy magii Eteru i Światła lub Piasku! - zauważyłam, że nieco zwolniłam kroku i zaczęłam przyśpieszać - Niestety nie potrafię dobrze używać tych żywiołów!


(Crystal?)

Co chcę omówić na Spotkaniu?

Oto lista, którą chciałabym zrealizować podczas Spotkania:

1. Opowiadania
 a) opowiadania zainicjowane przez Alfę - każdy wilk może dokończyć to oraz następne
 b) pisanie opowiadań przynajmniej raz na miesiąc - bonus wierności

2. Relacje międzywilcze
 a) przyjaźń, romanse, intrygi - kreatywność emocjonalna
 b) krok do przodu - partnerstwo, ślub, ciąża, zdrada oraz trójkąt miłosny
 c) związki, przyjaźnie i wrogość 4ever - wilk też człowiek

3. Eventy, konkursy, święta
 a) pełnie księżyca i urodziny - to co kocha każdy wilk
 b) osobiste bądź publiczne święta - czas w gronie przyjaciół
 c) kampanie promocyjne - zostań nekromantą, zdobądź unikalne tytuły bądź przedmioty
 d) wykaż się kreatywnością - konkursy graficzne, literacki i inne

4. Pomysły, sugestie, poprawki
 a) propozycje wilków - może to właśnie Twój pomysł zostanie wprowadzony?
 b) jakiś błąd na blogu? - zostanie poprawiony
 c) chcesz coś zmienić, ale anonimowo? - Alfy na czacie w wyznaczonych godzinach

5. Zakres możliwości
 a) odkrywaj moce wilka - Elementy i przypisane im umiejętności
 b) alchemia, biblioteka, zbrojownia i inne - sklep
 c) podróże - duży rewir, wilki zagnieżdżonego w jednym miejscu

Spotkanie na Chacie

Co tu dużo mówić... Wataha umiera, chcecie ją uratować? Ze względu na chęć dalszego rozwoju pragnę zorganizować spotkanie na Chacie. Odbędzie się w godzinach 20-21. Chciałabym omówić przede wszystkim sprawy częstszych opowiadań, relacji między wilkami oraz zakresu możliwości. Zalogować należy się imieniem swojego wilka.

Pozdrawiam Shine

piątek, 8 listopada 2013

Stado Dziewięciu Klejnotów

Stado Dziewięciu Klejnotów oficjalnie otwarte!

stadodziewieciuklejnotow.blogspot.com
 

wtorek, 5 listopada 2013

Nowe stado

Hej, cześć i czołem, ave legiony, bla, bla, bla.

Jak pewnie wiecie od pewnego czasu zakończona jest ankieta, w której zwyciężyło stado magicznych zwierząt. Właśnie zabieram się za tworzenie go, spodziewajcie się niebawem.